„Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca.
Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał.”
Ps 37, 4-5
Wszystko zaczęło się w 2011 roku, a może tak naprawdę w 1998 roku… Zaczęło się wówczas moje PRZEBUDZENIE, o czym napiszę jeszcze w innym wpisie. Ale – na potrzeby przygotowań do najbliższego przedsięwzięcia, w ramach projektu PRZEWLEKLE ZDROWI/NIEULECZALNIE SZCZĘŚLIWI – muszę zacząć od tego „splotu wydarzeń”, który wytyczył obecną drogę, jaką podążam…
Liczne zwroty akcji w moim, a właściwie naszym małżeńskim życiu doprowadziły do podjęcia decyzji o tym, że zakładamy Fundację Centrum Dobrej Nowiny.
Dlaczego? To długa historia wymagająca osobnej opowieści…
Po, co? Żeby realizować te wszystkie PROJEKTY, o których możecie przeczytać na stronie Fundacji.
Im bardziej oddawaliśmy się do dyspozycji Bogu, tym więcej pomysłów i pragnień wlewał w nasze serca. A zwłaszcza przenikającą świadomość, że tylko życie z NIM jest receptą na szczęście – doczesne i wieczne, życie z NIM i dla NIEGO… Wiele z nich udało nam się zrealizować jeszcze przed założeniem Fundacji, kiedy należeliśmy do Domowego Kościoła – rodzinnej gałęzi Ruchu Światło-Życie. Jeszcze więcej przed nami 🙂
Doświadczenia wspólnotowe, doświadczenia zawodowe i własne doświadczenia zdrowotne, a przede wszystkim trwanie w Bożej obecności, doprowadziły nas tu i teraz.
Jestem lekarzem. Kilka lat temu, kiedy byłam w ciąży z najmłodszą córeczką, otrzymałam od Pana w prezencie CZAS. Z powodu ciążowych dolegliwości musiałam więcej odpoczywać, pójść na zwolnienie. Zyskałam CZAS – zaczęłam otwierać oczy, poszerzać horyzonty, obserwować, natrafiać na pewne niedostrzegane przeze mnie dotychczas fakty, wiązać je w logiczną całość. Zaczęły się pojawiać pytania – zwłaszcza dotyczące medycyny – połączone z dotychczasowym doświadczeniem z pracy – gdzie nie raz stawałam przed przykrą prawdą, że medycyna wielokrotnie jest bezsilna, że to często zestaw procedur, wśród których łatwo jest pogubić holistyczną naturę człowieka… Chorzy przewlekle pacjenci, po krótszym lub dłuższym czasie poprawy, niejednokrotnie wracali do punktu wyjścia…
Pojawiły się pytania dotyczące tego, czy podawane mi do świadomości fakty i zalecane standardy mają na celu wyleczyć, czy może tylko kontrolować natężenie objawów… Nagle – jak objawienie – otworzyły się przede mną możliwości, by żyć prościej, a słowo „ekologicznie” nabrało nowego, praktycznego wymiaru, możliwego do zastosowania w codziennych czynnościach gospodyni domowej. Ponadto ten nowy „styl życia” stał się fascynujący, bo według mnie kryje w sobie pierwiastek Bożego planu na nasze życie – prostota, umiarkowanie oraz korzystanie z tego, czym poprzez naturę obdarował nas Bóg – to daje prawdziwą radość i wolność.
Międzyczasie pojawiły się plany, by ponownie powiększyć rodzinę. Nasze kolejne dzieciątko nie spoczęło w naszych ramionach, ale w 12 tygodniu życia płodowego przytulił je już sam Jezus. W tym samym – trudnym fizycznie czasie – przyszło mi przygotowywać się do egzaminu specjalizacyjnego – nie zdążyłam tego zrobić, ale po rozmowach z Bogiem i uzyskaniem od Niego pewnej propozycji, podjęłam wyzwanie i pojechałam… Ze wiarą, że zdam, ale wówczas zajmę się medycyną w inny sposób. Pojechałam. Zdałam. To był CUD. Jednak obietnicy złożonej wówczas Bogu jeszcze nie dotrzymałam. Trwałam w tym samym miejscu, w tej samej pracy… Próbowaliśmy poukładać nasze życie o swojemu. Podjęliśmy kolejną próbę powiększenia rodziny. Tym razem już po pięciu tygodniach nasza nienarodzona Łucja dołączyła do swojego brata Franciszka… Czekają na nas.
Wówczas ja już nie czekałam. Rzuciłam się prosto w ramiona Ojca, który dotrzymuje obietnic.
Od tej pory wszystko toczy się w zawrotnym tempie i czasem brakuje mi tchu, ale póki mój wzrok utkwiony jest w Bogu nie tracę sił. Gorzej jest, kiedy spuszczam oczy w dół… Lub próbuję spojrzeć za siebie…
W końcu formalnie założyliśmy Fundację. Zrezygnowałam z pracy zawodowej. Ze względów zdrowotnych, ale przede wszystkim ze względów duchowych podjęłam jesienią zeszłego roku 40-dniowy post, aby tak – jak Jezus – PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO PUBLICZNEJ DZIAŁALNOŚCI w ramach Fundacji.
Post rozpoczęłam w Centrum Animacji Misyjnej u księży Pallotynów w Konstancinie-Jeziornej. Jako że przyznałam się wówczas, że jestem lekarzem i bardzo interesuje mnie post z dietą warzywno-owocową jako forma profilaktyki i leczenia, nawiązaliśmy współpracę i regularnie wspieram turnusy rekolekcyjne swoją osobą jako lekarz. Przy okazji zdobywam doświadczenie, ubogacam się duchowo oraz poznaję wspaniałych ludzi, a przede wszystkim służę Bogu, najlepiej jak na chwilę obecną potrafię, nie ustając jednocześnie w rozwoju na Jego chwałę.
W trakcie mojego 40 dniowego postu doświadczyłam też niesamowitej obecności Boga – dał mi wyraźny znak, że jestem na właściwej drodze. Biorąc udział w konferencji charyzmatycznej „Serce Dawida”, poprosiliśmy o modlitwę, by rozeznać, czy pragnienia związane z powołaniem do życia Fundacji rzeczywiście pochodzą od Ducha Świętego, czy są może naszymi własnymi ambicjami. Otrzymaliśmy słowa prorocze. Do mnie Bóg przemówił delikatnie – ucząc mnie cierpliwości – której rzeczywiście często mi brak… Otrzymałam obraz aniołów wokół mnie oraz słowa „aniołowie będą ci usługiwali”... Totalnie nic mi to nie powiedziało, nie było żadną odpowiedzią na pytanie, które Bogu w sercu w czasie modlitwy zadawałam… Wszystko jednak wyjaśniło się następnego dnia, już w czasie pierwszej konferencji. Jeff Eggers mówił o tym, jak Jezus pościł 40 dni na pustyni przygotowując się do swojej publicznej działalności, zakończył słowami z Pisma:
„Wtedy opuścił Go diabeł, a oto aniołowie przystąpili i usługiwali Mu.” Mt 4,11
Ja też byłam w trakcie 40 dniowego postu, ja też przygotowywałam się w ten sposób do działalności…
Popłynęły łzy – Bóg przemówił prosto do mojego serca – usłyszane dzień wcześniej słowa prorocze były realną częścią mojego życia!
Wyraźniejszego znaku nie mogłam otrzymać.
A aniołowie??? Ufam, że są i czuwają nade mną 🙂
Mój mąż otrzymał jeszcze wyraźniejsze proroctwo – ponieważ – jak sam mówi, prosił, żeby Pan powiedział do niego wprost, gdyż nie umie czytać pomiędzy wierszami…, ale nie będę go wyprzedzać w podzieleniu się tym, jak dobitnie może mówić Pan, by podtrzymać nas na duchu, by nas zbudować i ukierunkować nasze działania.
Międzyczasie rozpoczęłam jeszcze kurs terapeuty medycyny naturalnej prowadzony przez Polskie Towarzystwo Przyjaciół Świętej Hildegardy, aby w Bożym duchu zgłębiać swoją wiedzę i nauczyć się, jak – Boże dary pod postacią ziół i pokarmów – wykorzystywać dla zdrowia moich przyszłych pacjentów.
Niewątpliwie słowo Boże jest najlepszą receptą na życie i zdrowie i tym będę się w mojej praktyce lekarskiej kierować.
„ I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona».” Rdz 1, 29-30
„Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała.” 1Kor 6, 12-13
„«Poddaj sługi twoje dziesięciodniowej próbie: niech nam dają jarzyny do jedzenia i wodę do picia. Wtedy zobaczysz, jak my wyglądamy, a jak wyglądają młodzieńcy jedzący potrawy królewskie i postąpisz ze swoimi sługami według tego, co widziałeś». Przystał na to żądanie i poddał ich dziesięciodniowej próbie. A po upływie dziesięciu dni wygląd ich był lepszy i zdrowszy niż innych młodzieńców, którzy spożywali potrawy królewskie. Strażnik zabierał więc ich potrawy i wino do picia, a podawał im jarzyny.” Dn 1, 12-16
Jakże doskonale wpisuje się w te Boże wskazówki post warzywno-owocowy.
Czy może być bowiem pewniejsze źródło informacji i zaleceń niż słowo naszego Stwórcy, Tego, który zna nas najlepiej? Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli Bóg jest w życiu na pierwszym miejscu, to wszystko jest na właściwym miejscu, że nie da się oddzielić zdrowia duszy od zdrowia ciała.
Wiem, że jestem nadal na etapie PRZYGOTOWANIA, ale tym, czego już doświadczyłam, chcę się dzielić z innymi, jednocześnie kontynuując pogłębianie wiedzy. Wiele pracy przede mną, ale na chwałę Pana i dla dobra ludzi zawsze warto 🙂 Nawet jeśli w wieku 36 lat człowiek zaczyna NOWE ŻYCIE 🙂
Może ktoś z Was też ma ochotę, by oddać życie Bogu i pozwolić Mu przewrócić je „do góry nogami” ???
Czas postu to doskonała okazja na poddanie się Bożemu prowadzeniu, wyciszenie własnych żądz i oddanie głosu Panu Bogu.
P.S. U progu lata zapraszamy i Was na post – na nasze internetowe 10-dniowe wyzwanie dla duszy i ciała – poddajmy się jak Daniel i jego towarzysze dziesięciodniowej próbie. Czas zbliżających się wakacji, letnich wyjazdów będzie sprzyjał nowym spotkaniom, relacjom, sytuacjom, dobrze się przed tym duchowo umocnić 😉
Polubcie i obserwujcie nasz profil na Facebooku – już niedługo ukażą się tam szczegółowe informacje.